Edgar Cayce-biografia proroka i uzdrowiciela
Był marnie wykształconym sprzedawcą butów,
a potrafił stawiać medyczne diagnozy nieznanym sobie ludziom.
Edgar Cayce, leżąc we śnie na kanapie, widział ciało niczym
najwytrawniejszy chirurg.
Po latach został uznany
za pioniera medycyny holistycznej.
Przy stole siedzi dwóch mężczyzn. Jeden poważny, porządnie ubrany –
lekarz medycyny Harold J. Reilly. Drugi niewielkiego wzrostu, w
skromnym odzieniu, o spokojnym sposobie bycia. Wspólnie jedzą obiad.
– Kim pan właściwie jest, panie Cayce? Prorokiem, jasnowidzem? – pyta spokojnie lekarz.
Drobny mężczyzna spogląda na rozmówcę i odpowiada:
– Bynajmniej. Jestem medialnym diagnostykiem. Pomagam ludziom wyzdrowieć.
Mężczyźni jedzą w milczeniu, na stół trafia drugie danie. Wieprzowina. Lekarz jest zdziwiony.
– Podobno mówi pan, że jedzenie świńskiego mięsa jest niezdrowe – zauważa.
Cayce uśmiecha się i odpowiada:
– Gdy nie śpię, mam bardzo nikłe pojęcie o zdrowym żywieniu. A w ogóle, to bardzo mało się o siebie troszczę.
Rozmowa ta miała miejsce w 1931 roku. Do tego czasu Cayce zdążył
zakosztować popularności i sławy, zrealizować swoje marzenia i wszystko
stracić. Skromny, cichy człowiek z niewielkiego miasteczka w stanie
Kentucky nigdy nie pragnął rozgłosu. Chciał pomagać ludziom,
wykorzystując swój tajemniczy dar, który objawiał się tylko we śnie.
Dlatego nazywano go śpiącym prorokiem, choć on sam bronił się przed tym
określeniem. Wolał „diagnostyk” lub „konsultant”.
Przygoda z leczeniem
zaczęła się dla Edgara przewrotnie, bo... od pieniędzy.
Wszystko stało się za sprawą niejakiego Ala Layne'a, wędrownego
uzdrowiciela, hipnotyzera i niespełnionego lekarza. Trafił on do
rodzinnego miasta Edgara, Hopekinsville, akurat w momencie, gdy młody
Edgar przeżywał poważne problemy. Chłopak od dzieciństwa miał kłopoty
zdrowotne. Dokuczały mu silne bóle głowy, czasami głos mu słabł i nie
mógł mówić. W efekcie miał poważne kłopoty z nauką i ledwie ukończył
sześć klas podstawówki.
Rodzice niepokoili się, bo syn czasem wpadał w dziwną śpiączkę. On sam
wspominał, że w wieku ośmiu lat, bawiąc się na łące, zobaczył białą
świetlistą postać. Powiedziała ona, że przyszła wysłuchać jego modlitw,
i spytała, co chce w życiu robić. Chłopak odpowiedział, że pomagać
innym. Taka odpowiedź ośmiolatka może dziwić, jednak nie była aż tak
niezwykła, biorąc pod uwagę wychowanie chłopca. Rodzice byli głęboko
wierzącymi prezbiterianami. Ojciec pełnił funkcję sędziego pokoju. W
domu czytywano przede wszystkim Biblię. „Samarytańska” odpowiedź była
więc dla niego czymś naturalnym.
Słabym zdrowiem Edgara zajmowało się wielu medyków. Niestety,
bezskutecznie. Gdy pojawił się Al Layne, postanowił poddać Edgara
hipnozie.
Wprowadzony
w trans chłopak natychmiast zwizualizował własne ciało i na pytanie o przyczynę kłopotów z gardłem odpowiedział:
„gardło jest niedokrwione”.
Layne kazał mu zmusić własne ciało, by przepompowało krew w odpowiednie
miejsce. Gdy chłopak się obudził, był zdrowy. On sam nic nie pamiętał,
hipnotyzer zaś był zachwycony. Dla pewności uśpił Edgara jeszcze raz i
nakazał zbadać siebie. Ten wyrecytował listę dolegliwości, używając
przy tym medycznych terminów, których nie mógł znać. Al Layne, człowiek
kuty na cztery nogi, wyczuł interes. Zaproponował Edgarowi współpracę.
On będzie organizował seanse, chłopak podda się hipnozie i będzie dawał
wskazówki pacjentom. Zysk będzie dzielony. Edgar natychmiast odmówił.
Nie chciał brać pieniędzy za coś, na co zupełnie nie miał wpływu.
Pracował najpierw w sklepie z butami, potem w księgarni i żył skromnie,
ale uczciwie. Layne poszedł do matki chłopaka. Za namową jej i
ukochanej Edgara, Gertrudy, Cayce uległ.
Postawił jednak dwa warunki. Po pierwsze, nie będzie musiał oglądać
pacjentów. Po drugie, przeprowadzi tylko dwa seanse – zwane readingami
– dziennie. Layne wyraził zgodę. Dwa razy dziennie dostarczał Edgarowi
karteluszki z imieniem, nazwiskiem i adresem pacjenta. Wprowadzony w
śpiączkę chłopak dawał wskazówki dotyczące leczenia.
Na jawie wiedza medyczna Edgara była znikoma, jeśli nie żadna. Jednak
leżąc we śnie na kanapie, fachowo opisywał przypadłość i zalecał
remedium. W większości przypadków były to ogólnodostępne, ziołowe
specyfiki oraz specjalne zestawy ćwiczeń dla chorego. Również
nacieranie wszelkiego rodzaju olejami było ważnym elementem sposobu
leczenia Caycego.
Obecny podczas seansów Layne spisywał wszystko na kartce i dawał
pacjentom. Z czasem jednak Cayce zaczął w śpiączce dawać rady, które
trudno było uznać za czysto medyczne.
Jego wskazania łączyły
ze sobą porady dla ducha
i dla ciała. Takie holistyczne podejście miało okazać się przyszłością medycyny.
Pewnej kobiecie Edgar doradzał, by „troszczyła się o taki stan ducha, w
którym powstają konstruktywne siły. Trzeba widzieć w człowieku to, co
pożyteczne i twórcze”. Innej, cierpiącej na chroniczny katar,
powiedział krótko: „Proszę nauczyć się kochać”. Otwarcie twierdził, że
gniew potrafi niszczyć ludzi, bo „on też jest chorobą umysłu”.
Sukcesami Edgara zainteresowało się lokalne środowisko lekarskie.
Szczególnie życzliwy okazał się doktor Wesley Ketchum, od lat
praktykujący w Hopekinsville. Jego współpraca z Caycem miała początkowo
charakter nieomal spisku. Ketchum był zdolnym i dobrze wykształconym
lekarzem, jednak jak każdemu trafiały się przypadki trudne lub
beznadziejne. Chodził wtedy do domu Edgara, dawał karteczkę z danymi
pacjenta i prosił o seans. Cayce już wtedy nie potrzebował hipnotyzera,
po prostu luzował kołnierzyk, kładł się na kanapie i zapadał w śpiączkę.
Ketchum stopniowo zyskiwał sławę znakomitego i oddanego pacjentom
lekarza. Cayce pozostawał w cieniu. Ciągle żył skromnie, zatrudnił
jedynie sekretarkę, Gladys Davies.
W 1910 roku doktor Ketchum postanowił ujawnić światu Caycego.
Nie chciał dłużej udawać, że tylko dzięki swoim zasługom udaje mu się
leczyć najtrudniejsze przypadki. Napisał naukowy artykuł, który został
odczytany na zjeździe lekarzy. Reakcja była chłodna. Mimo zapewnień, że
w czasie hipnotycznego snu Edgar wykazuje się znakomitą znajomością
anatomii i fizjologii oraz trafnie diagnozuje pacjentów, lekarze
pozostali krytyczni. Szczególnie zajadli byli medycy z Hopekinsville,
zazdrośni o sukcesy Ketchuma. Ten jednak podszedł do sprawy sprytnie.
Na spotkaniu z lokalnymi lekarzami oświadczył, że zamierza
przeprowadzić eksperyment. Stawiał tysiąc dolarów w gotówce, że Cayce
postawi trafną diagnozę dowolnemu pacjentowi. Eksperyment
przeprowadzono z powodzeniem. Od tego czasu w małym miasteczku w
Kentucky nikt nie podważał kompetencji ani lekarza, ani jego pomocnika.
Artykuł Ketchuma, opublikowany w naukowym czasopiśmie, trafił w ręce
redaktorów wpływowego „New York Times”. Został przedrukowany pod
tytułem: „Analfabeta w hipnozie staje się lekarzem”.
Wzbudził ogromne zainteresowanie wśród czytelników. Do Caycego zaczęli
zgłaszać się ludzie poszukujący nie tylko medycznej porady.
Cayce nauczał, że nienawiść i złość zatruwają ludzkie dusze i umysły, a
także, że nienawiść powoduje różne fizyczne dolegliwości, przede
wszystkim wątroby i żołądka. Jednak ludzie oczekiwali też zupełnie
innych porad. Przede wszystkim dotyczących biznesu.
W życiu Caycego rozpoczęła się era odkrywania poprzednich wcieleń zarówno pacjentów, jak i znanych osób.
Z tysięcy przeprowadzonych przez niego seansów w ciągu blisko 20 lat
jawi się fascynująca historia pradziejów ludzkości, jej wielkich
cywilizacji w Egipcie i Mezopotamii, a nawet w Atlantydzie. Jednak nic,
co piękne, nie trwa wiecznie – Caycego opuściło szczęście. W 1929 roku
na giełdzie nowojorskiej nastąpił wielki krach. Inwestorzy w ciągu
kilku dni z bogaczy zmienili się w żebraków. Pieniądze stracił także
Morton Blumenthal, główny sponsor przedsięwzięć Edgara. Mimo ostrzeżeń
Caycego, nie wycofał na czas pieniędzy z inwestycji. Szpital upadał.
Wkrótce potem do drzwi Edgara zapukała policja. Mówiąc ściślej,
posłużyła się prowokacją, przychodząc na seans, a następnie aresztowała
go za szarlataństwo i wyłudzanie pieniędzy. W tym samym czasie do sądu
trafiło oskarżenie o praktykowanie medycyny bez licencji.
Cayce sam by się nie wybronił, gdyby nie ludzie, którym on sam kiedyś
pomógł. Ci stawili się licznie i poświadczyli nie tylko jego
umiejętności, ale także bezinteresowność. Stanęło w końcu na tym, że
Edgar nie pretenduje do miana lekarza, a jest jedynie konsultantem.
Został uniewinniony, jednak przez jakiś czas miejscowe gazety miały
używanie. Nie oszczędzały nikogo, nawet rodziny mężczyzny,
niedwuznacznie sugerując potajemny związek z młodszą o osiemnaście lat
sekretarką. By uniknąć rozgłosu, Edgar wyprowadził się do Virginia
Beach i zaszył w domu. Nie zrezygnował jednak z seansów.
Interesował się dietami, zalecając ludziom utrzymywanie w organizmie kwaśnego
odczynu, bo w zasadowym
rozwijają się choroby.
Zachęcał
do codziennego jedzenia migdałów, utrzymywał, że zapobiegają
nowotworom. Miewał też wizje na jawie. Podczas jednej z nich, w 1941
roku, ujrzał na niebie wielki orszak prowadzony przez rycerza ubranego
w białą zbroję. Naprzeciw niego stał czarny koń. Ocknąwszy się, Cayce
zanotował, że Hitler przegra wojnę, którą rozpętał. Podczas innych
widzeń oglądał wielkie ruchy Ziemi na terenie całego globu oraz wojny,
które mogą zdarzyć się w przyszłości.
Spokojne życie Caycego zakłóciła publikacja jego biografii, wydanej w
1943 roku. Książkę pod tytułem „There is a River” („Jest taka rzeka”)
napisał... katolicki pisarz Thomas Sugrue. Przybył do Virginia Beach,
by zająć się „hochsztaplerem”, ale zmienił poglądy i poświęcił się
badaniu fenomenu Caycego.
Wkrótce po wydaniu książki wpływowy magazyn „Cornet” opublikował
artykuł zatytułowany „Cudotwórca z Virginia Beach”. Publikacja wywołała
burzę, Cayce dostawał codziennie worki listów z prośbą o pomoc.
Wiadomo, trwała wojna, ludzie byli niepewni swego losu. Edgar
odpisywał, ile mógł, przeprowadzając nawet osiem seansów dziennie.
Odbiło się to niekorzystnie na jego zdrowiu. Mimo ostrzeżeń, które
otrzymywał będąc w śpiączce, nie zaprzestał pracy. Słabł coraz
bardziej, dostał wylewu i wreszcie zmarł. Nie spełniła się jego wizja
sprzed dwudziestu lat, w której widział siebie martwego w wannie pełnej
ciepłej wody. Był to bodaj jeden z nielicznych przypadków, kiedy śpiący
prorok się mylił.
Spuścizna Edgara Caycego to blisko piętnaście tysięcy spisanych
przekazów. Dotyczą przyszłości i przeszłości świata, chorób znanych i
nieznanych oraz metod ich leczenia. Medycyna holistyczna rozwija się
znakomicie do dziś. Caycemu zaś Uniwersytet Chicago nadał pośmiertnie
tytuł doktora nauk medycznych.